Tour de Olimp

Nie samym fotografowaniem samolotów człowiek żyje, więc zatankowawszy pod korek swoją wypożyczoną wyprawówkę ruszyłem greckimi serpentynami na podbój masywu Olimpu. Plan tworzył się wraz z kolejnymi kilometrami na liczniku, i tak z Leptokarii udałem się do Elassony, bo według przewodnika miała być to miejscowość u podnóża Olimpu z pięknym łukowym mostem i klasztorem górującym nad miastem. Łukowy most owszem był, ale wcale nie taki piękny a i suchą nogą można było przejść na drugi brzeg i bez niego, bo rzeka […]